wyjście z wiary do wiary w życiu codziennym...
Tak;
Moja historia z blogowaniem rozpoczeła sie już kilka lat temu, kiedy jeszcze moje pisanie na klawiaturze było znacznie wolniejsze od tego na papierze( kto tak miał, ręka w górę !)
Może na początku przedstawie się kim jestem w skrócie i po co piszę.
Na drugie pytanie odpowiedź brzmi: nie wiem dokładnie;
Na pierwsze:
Jestem chrześcijanką , mam 38 lat? Jestem chrześcijanką? Mam 37 lat- zawsze sobie dodaje rok, nie wie czemu...
Wierzę w Mesjasza Yeshuę. Należę do wspólnoty ewangelicznej (od około 2 lat).
Mam za sobą poważny związek, rozwód, kilka załamań nerwowych( pozwolę sobie nie policzyć), mało spektakularne nawrócenie oraz bardzo spektakularne zmiany w moim obecnym życiu.
Co jest moim celem? Chyba udowodnienie sobie, że jestem normalna. Serio :)
Dlaczego piszę o wierzę? Bo dla ewangelików( i nie tylko) jest to numer jeden na kazaniach i człowiek podporządkowuje temu całe swoje życie (by potem, czasami, mając dosyć napisac: potknąłem sie , odpadłem. mam dosyć bycia swiętym/ą).
Czyż Jezus nie mówił, że to chorzy, a nie zdrowi potrzebują lekarza?
Czyż człowiek- to dodam szeptem nie jest jednostką kochającą wszystko uparcie niszczyć, a potem nad gruzami płakać?
Coraz cześciej i mocniej przekonuję się, że tak właśnie jest. W zasadzie mogę to powiedzieć wyłącznie na podstawie mojego wewnetrznego swiata, spoza którego starannie i od wielu lat nie wyściubiam nosa inaczej niźli wysyłając mopje konformistyczne alter ego. Tak! dorobiłam się! Posiadam takie!
No wtedy jestem zgodna ze wszytkimi, spokojna, wrażliwa, skupiona na innych....
Pamiętaj proszę o jednym.
Tak. Zwracam się bezpośrednio do ciebie. Czynię to z troski o twoje zdrowie i zrozumienie.
Z racji zaburzeń osobowości, część przeżyć mogła zostać wyparta i poparta fikcją wyłącznie literacką.
Wiesz...miło byłoby gdybyś pamiętał/a o tym- ewentualnie pisząc coś do mnie.
CDN